Studziwody – niezwykłe miejsce okiem doktora Mirosława Reczko

Studziwody stanowią dziś południowe przedmieście Bielska Podlaskiego – miejsce, gdzie miasto styka się, a raczej wchodzi w kompleksy leśne, które królowały tu przez tysiąclecia, później zostały przetrzebione, by teraz znowu wracać we wtórnej formie.

Obecna dzielnica, która stanowiła kiedyś folwark, rozrasta się w szybkim tempie, ale zachowuje swój specyficzny klimat i w żadnym calu nie przypomina typowych podmiejskich sypialni, które jak satelity otaczają współczesne polskie miasta.

Osiedle Studziwody ma swój plac centralny, rodzaj rynku, który nie stanowi centrum handlowego, ale kulturowe, a nawet duchowe. W jego centralnym miejscu ustawiono cztery wotywne krzyże, trzy murowane z lat 1932-1981 oraz drewniany, ozdobiony napisanymi na nim ikonami.

Przenieśmy się do Studziwód razem z doktorem Mirosławem Reczko, który dzięki barwnemu opisowi tego niezwykłego miejsca sprawia, że wprost ożywa ono w wyobraźni. Przy okazji pobytu na Podlasiu, warto Studziwody odwiedzić także w rzeczywistości.

Cmentarz wojenny w Studziwodach

Północną pierzeję placu stanowi ogrodzenie cmentarza wojennego z 1915 r. na którym pochowano wspólnie żołnierzy armii niemieckiej i rosyjskiej. Okopane w Studziwodach wojska carskie od 18 do 20 sierpnia 1915 r. krwawo odpierały ataki żołnierzy cesarza Wilhelma. Efektem tych walk jest cmentarz, a raczej braterska mogiła, w której zgodnie złożono zwłoki żołnierzy niemieckiej 12 Armii i carskiej 17 Armii.

Wiedząc, że zarówno wojsko cesarskie, jak i carskie, w znacznej mierze opierały się na polskim rekrucie, można przypuszczać, że wśród poległych młodych ludzi, którzy spoczęli w tym miejscu, mogło być z obu stron wielu Polaków, jak również przedstawicieli różnych nacji rozsianych od Władywostoku aż po Alzację. Dostępne źródła nie zarejestrowały ich nazwisk.

Studziwody, fot. Mirosław Reczko

Na środku nekropolii, na niewielkim wzgórku, znajduje się drewniany, sześcioramienny krzyż, ufundowany w 1999 roku, otoczony drewnianym płotkiem. Na nim widnieje inskrypcja w języku rosyjskim i niemieckim: „Tu spoczywają prochy 810 niemieckich i 200 rosyjskich żołnierzy, poległych na polu walki w sierpniu 1915 roku”. Według danych sprzed II wojny światowej na cmentarzu w Studziwodach miało leżeć 95 żołnierzy niemieckich i 17 rosyjskich. Na wszystkich 5 cmentarzach wojennych Bielska, jakie wtedy odnotowano, miało ich być ok. 1000.

Na ogrodzeniu zewnętrznym umieszczono wystawę zdjęć wykonanych w tej okolicy w sierpniu 2015 r. Wtedy to, w 100 rocznicę bitwy pod Bielskiem i „bieżeństwa”, odbyła się w Studziwodach jedyna w swoim rodzaju barwna inscenizacja tych dwóch ściśle ze sobą powiązanych wydarzeń. „Bieżeństwo” było specyficzną formą dobrowolnej ucieczki bądź przymusowego wygnania znacznej części ludności cywilnej zachodnich guberni Imperium Rosyjskiego w głąb Rosji. Wobec obecnego „bieżeństwa” Ukraińców w głąb Polski i dalej, eksponowane tu zdjęcia nabierają nowej ponadczasowej wymowy.

Muzeum Małej Ojczyzny

Druga część Studziwód to prywatne, ale bardzo uspołecznione, Muzeum Małej Ojczyzny przy ul. Sosnowej. Jego unikalna nazwa kryje niezwykłą historię i klimat tego miejsca. Właścicielem i kustoszem Muzeum jednocześnie jest Doroteusz Fionik, miłośnik i duchowa opoka tego szczególnego zakątka i licznej grupy ludzi wokół niego skupionych. Pan Fionik to historyk i muzealnik z wykształcenia, absolwent Prawosławnego Wyższego Seminarium Duchownego w Jabłecznej, psalmista parafii w Widowie, katecheta i rolnik. Jest redaktorem i wydawcą periodyków oraz redaktorem bądź autorem wielu ważnych książek dotyczących historii, kultury i duchowości lokalnej oraz animatorem tradycyjnej kultury muzycznej podlaskich Białorusinów.

Muzeum składa się z dwóch drewnianych obiektów, zlokalizowanych naprzeciw siebie. Pierwszy to chata wiejska ze Studziwód, zbudowana w 1925 przez pradziadków Fionika, Kondratiuków, którą tenże przeniósł na to miejsce i wyremontował. Budynek o konstrukcji zrębowej z łączeniami w narożnikach na tzw. jaskółczy ogon, zwieńczony charakterystycznym dla prawosławnych rejonów Podlasia malowniczym, dwuspadowym dachem półszczytowym pokrytym gontem. Całość zdobią czterodzielne okiennice i rzeźbione narożniki.

Studziwody, fot. Mirosław Reczko

Wewnątrz, oprócz historycznego wyposażenia regionalnego Ziemi Bielskiej, typowego dla wiejskiej chaty początków XX w., znajduje się też wystawa strojów codziennych i odświętnych, charakterystycznych dla mieszkańców lokalnych wiosek tego właśnie okresu oraz wystawa prac malarskich Anatola Krawczuka (1922-2020) ze wsi Krzywa k. Bielska Podlaskiego. Całość otoczona jest wolno stojącymi (lub siedzącymi) rzeźbami, a także rzeźbionymi w drewnie tablicami informacyjnymi. Jest też drewniana płaskorzeźba obrazująca w formie mapy Studziwody i okolice w 1514 r. To data pierwszej wzmianki dokumentalnej o miejscowości, która wówczas należała do Siehieniewiczów, znamienitej rodziny bielskich mieszczan, fundatorów monasteru supraskiego. Za domem Kondratiuków znajduje się autentyczny drewniany spichrz (szpichier) ze Studziwód, wzniesiony w 1935 roku przez Aleksandra Panasiuka.

Po przeciwnej stronie ulicy ulokowano równie ciekawy dwustuletni dom miejski rodziny Antychowiczów o architekturze dworku, przeniesiony tu z centrum Bielska Podlaskiego. Budynek przypominający pobielany szlachecki dworek wyposażono w ganek wsparty na dwóch parach prostych, drewnianych kolumn. Dwuspadowy dach pokryty został także gontem. Dwie pary okien umieszczonych symetrycznie od frontu zdobią również okiennice, tym razem dwudzielne.

Wnętrze to głównie biblioteka
im. ks. Grzegorza Sosny,
stanowiąca jednocześnie
lokalne centrum kultury
i tradycji, w którym
rodzą się pomysły
ożywiające aktywność
tutejszej społeczności.
Studziwody, fot. Mirosław Reczko
Studziwody, fot. Mirosław Reczko

Jest to miejsce pracy twórczej, spotkań i żyjąca czytelnia. Reszta budynku, w tym poddasze, mieści ekspozycję wnętrz i strojów miejskich, artefakty archeologiczne, pochodzące z lokalnych wykopalisk, oraz bogatą kolekcję rzeźb większych i mniejszych, wykonanych przez Mikołaja Tarasiuka i Iwana Supruńczyka, najwybitniejszych twórców ludowych białoruskiego Polesia.

W ostatnim czasie Studziwody wzbogaciły się też o trawiaste boisko sportowe, które dzięki zapobiegliwości mieszkańców dzielnicy władze miasta ulokowały na terenie dawnego wyrobiska, zamiast przeznaczać ten teren pod dalszą zabudowę. Inicjatywa godna pochwały i naśladowania, która dodaje uroku i wzbogaca dzielnicę rozrastającą się na skraju lasu.

Studziwody, fot. Mirosław Reczko

Bieżeństwo dawne... i współczesne?

Jak już wcześniej wspominałem, biblioteka studziwodzka jest miejscem żywym, reagującym na to, co się dzieje wokół. Na samym jej środku stoi teraz łóżko polowe, które jest przystanią Igora, muzealnika i muzyka pochodzącego z Mińska. Igora nie zastałem, bo korzystając z pięknej pogody, rąbie drewno na ogrzanie biblioteki. Dzięki jego obecności Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach ma swój wkład w spłacaniu długu, który zaciągnęło kilka milionów „bieżeńców” roku 1915, przyjętych serdecznie przez ówczesnych mieszkańców dzisiejszej Ukrainy i Białorusi.

Wtedy nikt nie liczył na żadną pomoc rządową, bo jej po prostu nie było. Po prawie 107 latach role się odwróciły. Dziś my przyjmujemy matki z dziećmi, szukające schronienia przed wojną. Miejmy tylko nadzieję, że obecne „bieżeństwo” nie potrwa 5 lat, jak to z I wojny światowej i uchodźcy wkrótce bezpiecznie wrócą do swojej Ojczyzny.

Tekst i zdjęcia

Dr Mirosław Reczko – rocznik 1963. Absolwent historii University of Detroit. Doktor nauk humanistycznych Uniwersytetu w Białymstoku. Był Dyrektorem Gimnazjum w Ciechanowcu, Burmistrzem Ciechanowca oraz Kanclerzem Politechniki Białostockiej. Obecnie jest Dyrektorem Szpitala Powiatowego w Bielsku Podlaskim. Historyk, anglista, regionalista, tłumacz żydowskich ksiąg pamięci.