Przyroda, nadzieja i dążenie do lepszego świata – wywiad z Karoliną Cichą

Karolina Cicha to kompozytorka, wokalistka i multiinstrumentalistka.

Jej cechą rozpoznawalną jest oryginalna technika gry na kilku instrumentach jednocześnie. Jest laureatką wielu nagród, w 2015 roku znalazła się w oficjalnej selekcji na WOMEX – największym festiwalu World Music na świecie. Ze swą muzyką odwiedziła kilkadziesiąt festiwali w Europie, Azji i Ameryce. Jej płyta „Tany” uzyskała nominację do Fryderyka w kategorii Muzyka Świata. Obecnie pracuje nad albumem „Karaimska Mapa Muzyczna”.

W wywiadzie Karolina Cicha
wspomina Podlasie jako
idealną krainę swojego
dzieciństwa oraz zdradza
szczegóły dotyczące muzyki,
którą stworzyła razem ze Swadą
(Wiktorem Szczygłem,
znanym też jako Wixon)
specjalnie na potrzeby
wystawy Xylopolis.
Karolina Cicha, fot. Tomasz Kaczor
Karolina Cicha, fot. Tomasz Kaczor

Muzyka folkowa, wywodząc się z muzyki ludowej, zdaje się być gatunkiem dość bliskim przyrodzie.

Każda muzyka danego regionu w jakiś sposób mówi nam o krajobrazie tego regionu. Słucham przeróżnej muzyki świata z różnych stron i słychać w niej nie tylko, jakim językiem mówią ludzie czy jakie mają emocje, ale także to, co widzą, z czym obcują. Czy to jest krajobraz pustynny, czy to jest jakaś puszcza, w której ludzie muszą bardzo głośno śpiewać, żeby się usłyszeć, jak w przypadku naszego puszczańskiego białego śpiewu Kurpi. W muzyce tradycyjnej bardzo słychać krajobraz i przyrodę, która otacza człowieka.

Jeśli chodzi o Podlasie, to co słychać w tej muzyce?

Drewniane instrumenty i co jeszcze?

Tak, z jednej strony to, co słychać w instrumentach, z drugiej, to, co w śpiewie, o czym już powiedziałam. Śpiew biały musiał być donośny, żeby przebić się przez ściany lasu, nieść się po puszczy. Słychać też naszą słowiańską melancholię, rodzaj zadumy, bardzo uniwersalnego przeżywania świata i życia człowieka w głęboki sposób.

Podlasie jest Pani bliskie, co ewidentnie odzwierciedla Pani w swojej muzyce. Jakie pierwsze skojarzenia przychodzą Pani na myśl na słowo „Podlasie”?

Przede wszystkim Małe Kurpie, czyli zespół, w którym śpiewałam jako siedmiolatka. Ale także Narew i Park Narodowy – chociaż znam Narew jeszcze sprzed powstania Parku Narodowego. Moje pierwsze wyjazdy z rodzicami nad rzekę. Oczywiście las wokół Tykocina i wielogodzinne samotne eskapady, jeszcze jako dziecko, z psami. Pamiętam ratowanie sarny z wnyków – taka moja dziecięca przygoda – czy przynoszenie do domu różnych darów natury, większych i mniejszych. Na moim pianinie stał ogromny fragment wierzby – po prostu kawał drzewa. Piorun strzelił w wierzbę i rozpłatał ją na 4 części, jedną z nich przyniosłam do domu, a była wielkości mnie! Niosłam ją drogą Warszawa-Białystok, w lesie pod Choroszczą.

To musiał być ciekawy widok!

Tak! Wierzba stała na pianinie przez cały czas, kiedy byłam uczniem, potem studentem. Pamiętam też układanie suchych bukietów i wprawę ogrodniczą. Moja mama prowadziła szkółkę bylin, więc ja w tej ziemi się grzebałam od dzieciństwa. Było też pole porzeczek, które w sezonie przez dwa tygodnie trzeba było pomóc dziadkom zebrać. Przyrody było bardzo dużo!

Karolina Cicha Trio, fot. Michał Heller

A Pani ulubione miejsce na Podlasiu? Gdzie wraca Pani najchętniej?

Zawsze wracam do Stelmachowa. To jest moja kraina lat dziecinnych, dokładnie kolonia pod Tykocinem, który też jest moim ukochanym miejscem, gdzie zawsze jeździłam z dziadkami. Pamiętam go jeszcze z czasów, kiedy to nie było tak turystycznie oblegane miejsce, tylko po prostu miasteczko, w którym był już wtedy niesamowity klimat. Teraz zabytki są przepięknie odnowione, odbudowano zamek, wtedy były tylko ruiny.

Inspirują Panią również mniejszości zamieszkujące Podlasie – ostatnio zaangażowała się Pani w projekt „Karaimska Mapa Muzyczna”, który ma na celu wydanie płyty z muzyką najmniejszej mniejszości. Proszę opowiedzieć o tym kilka słów.

To wyszło od samego Związku Karaimów Polskich. Jako że już miałam wprawę w języku zbliżonym do karaimskiego, dokładnie w języku tatarskim, poniosła się fama, że jest ktoś taki, kto robi opracowanie muzyki związanej z Krymem. Karaimi mają powiązania geograficzne z muzyką Krymu. Ta płyta to też trochę efekt pandemii. Przez całe to zamknięcie miałam mnóstwo czasu, żeby przejrzeć archiwa, wgłębić się w tę kulturę i wybrać pieśni.

Płyta planowana jest jeszcze na ten rok.

Tak, teraz jest przedsprzedaż płyty w formie zrzutki – preorder. Album wyjdzie jesienią, dokładnie po moim powrocie z EXPO – 7 października będzie premiera płyty Karaimska Mapa Muzyczna.

Stworzyła Pani, razem ze Swadą, muzykę na potrzeby wystawy Xylopolis.

Proszę zdradzić, od czego wyszliście w tej współpracy, jakie były Wasze założenia, co chcieliście przekazać?

Cała ramę muzyczną stworzył Swada, on jest też producentem i kompozytorem tej muzyki. Moje zadanie, to było napisanie melodii partii wokalnych i tekstu. Starałam się, by z jednej strony odnosił się do natury, tutaj właśnie brzmienia muzyki tradycyjnej są ekwiwalentem natury w świecie muzycznym. To jest najbardziej etniczne, korzenne, naturalne dla danego regionu. Wydawało się więc, że w całej masie elektronicznych dźwięków musi to wybrzmieć. Mój tekst mówi trochę o przeszłości, trochę o przyszłości. Jest też przyroda, nadzieja i dążenie do lepszego świata. Tekst jest dość nieoczywisty, warto się w nim zagłębić.

Tam za borami, za lasami
Miejsce, którego wyglądamy
Tam za borami, za lasami
Miejsce, którego wyglądamy

Niech nas zachowa dobra dola
Byśmy w swej drodze nie ustali
Byśmy bezpiecznie tam dotarli
Byśmy drzwi domu wnet otwarli

Niech nas zawiedzie dobra dola
Tam, gdzie nocy nie ma ani...
Tam za borami, za lasami
Tam, gdzie kiedyś zamieszkamy

Niechaj nie zbacza z naszej drogi
Przez wojny, burze i pożogi
Do miejsc bezpiecznych
Gdzie żadna choroba już nas nie dotknie
Żadna trwoga

fot. Tomasz Kaczor2

Rozmawiała

Joanna Buharewicz

Zdjęcia

Tomasz Kaczor, Michał Heller