Czy siła moralna domu ma związek z jego budulcem i konstrukcją?

To pytanie od ponad dwóch dekad nurtuje i inspiruje Jarosława Szewczyka z Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej, autora kilkunastu książek o nietypowych rozwiązaniach budowlanych, o dawnej architekturze naszego regionu oraz o podlaskim zduństwie i starych piecach.

— Nieustannie znajduję w naszym regionie dawne perełki technologiczne, których zapomnienie byłoby niewybaczalnym błędem, a z których moglibyśmy być dumni i z pewnością będziemy po ich poznaniu — mówi naukowiec. — Część z nich zapewne kształtuje naszą tożsamość, nasz sposób myślenia, lecz nie zawsze sobie to uświadamiamy. Poznając je, czujemy się, jakbyśmy jeszcze raz odkrywali, kim jesteśmy.

Czy mówi Pan o nietypowych materiałach i technikach budowlanych, które Pan bada i opisuje?

Dr hab. inż. arch. Jarosław Szewczyk, prof. PB: Owszem, choć słowa „materiały” i „techniki” brzmią sucho. Ale kryją one niezwykłą pomysłowość naszych przodków, wznoszących domy na przykład z polan opałowych. Cywilizacyjny Zachód zachwycił się tą technologią, znaną tam pod nazwą „cordwood masonry”, promuje ją, opiewa na poświęconych jej konferencjach, tymczasem największym na świecie zagłębiem takich „polanowych” domów była do niedawna Białostocczyzna. A czy widział Pan nasze budynki ze słomy, czyli drewniano-szkieletowe z wypełnieniem pól słomianą plecionką? Znano je w wielu krajach, lecz ich stosowania zaniechano najpóźniej w XIX wieku, u nas zaś powstawały one jeszcze przed półwieczem, ale już doskonalsze, ocieplane miałem węgla drzewnego i dwustronnie tynkowane. Wiele stoi po dziś dzień. A budynki z gliny przekładanej jałowcem? Jest to konstrukcja pokrewna żelbetowi, bo jałowcowy chrust stanowi zbrojenie glinianej ściany, która dopóki jest sucha, nie da się rozwalić nawet kilofem.

Jaki ma to związek z moralną siłą domu?

W jednej ze swych nowszych książek stawiam pytania: Dla­czego w niektórych kultu­rach ob­razę domu karano śmiercią? Dlaczego dzieci tak lubią budować domki z krze­seł? Która z czę­ści domu naj­ściślej wyrażała jego sens? Którą utożsamiano z na­turą domu, jego istotą? Którą można nazwać „sercem domu”? Czym jest dom? Pomnikiem? Skamie­niałością? Lis­tem od antenatów? Biografią rodu? Pro­jekcją naszych marzeń i obaw? Gdzież w nauce umieścić naukę o domu? Czego miałaby ona do­ty­czyć? Czy jest w ogóle pojęciem na­ukowym? Czy jego podstawowy sens odnosi się do wytworu fi­zycznego, estetycznego czy moralnego? Czy temu pojęciu można przyporządkować niezmienni­ki, trwałe wartości? Czy kojarzenie architektury domu z niezmiennikami fizycz­nymi i moral­nymi jest właściwe ogółowi lu­dzi, czy raczej stało się przy­wilejem tylko najstabilniejszych spo­łe­czeństw? Czy wynika ono z kultury, z modelu ro­dziny, z systemu władzy? Czy dom jest komunika­tem? Czy jest tworzywem sztu­ki? Czy jest narzędziem? Dla kogo? W jaki spo­sób dom wyciska „pieczęć na kulturze”? Czy jest men­torem? Czy kształtuje psychikę? Jak na nas wpływa? Czy jego siła moralna ma związek z materiałem, budulcem, konstrukcją domo­stwa?

Zatem czy ma? Czy taki związek łatwo zauważyć?

Odpowiem pytaniem na pytanie: czy dom to ruchomość czy nieruchomość.

Nieruchomość. Ale spodziewam się, że gdzieś tu jest haczyk.

Dla podlaskich gospodarzy dom był ruchomością, bo był drewniany. Dom w razie potrzeby rozbierano i przewożono na inne miejsce, dzielono na pół, przewożono w razie potrzeby tylko połowę i znów montowano. Materiał i technika montażu kształtowała więc postrzeganie domu. Podobnie było w Rosji, gdzie już w XVII wieku istniały targi drewnianych domów, którymi handlowano tak jak meblami. Takie postrzeganie domu jako rodzaju mebla, jako ruchomości, jako czegoś tymczasowego — zresztą tę tymczasowość wzmacniało nieustanne zagrożenie pożarem — wynikało więc z zastosowanego budulca i sposobu montażu. Ale też kształtowało psychikę, sprzyjało lokowaniu sentymentów, choćby nostalgii, w ojcowiznę, w ziemię, a nie w dom.

Burzy Pan wiarę we własny kąt.

Zaskoczę Pana. Na Podlasiu kąt jest ważniejszy niż dom.

Pewnie ma Pan na myśli pokuć, odświętnie ozdobiony kąt w prawosławnych domach.

Owszem, zwyczaj eksponowania pokucia był prasłowiański i po dziś dzień jego relikty widać w wielu słowiańskich krajach. Zapytuję jednak, czy ów zwyczaj już przeminął, czy też pozostawił jakieś ślady w mentalności i przyzwyczajeniach Podlasiaków?

A pozostawił?

A czy Pana znajomi mają w domach kominki? Gdzie je stawiają?

W salonie.

A dokładnie?

W kącie.

Ano właśnie. A telewizory?

Na ścianie. Ale faktycznie, do niedawna telewizor w każdym mieszkaniu stał w kącie.

A meble narożne?

?

Chodzi o to, że chyba w żadnym kraju i w żadnym innym regionie Polski nie kupowano tak chętnie narożnych sof, szaf i szafek jak u nas. Stawiano je w kątach, żeby zapełnić i ozdobić kąty

Czyli jest to myślowy relikt, pozostałość po pokuciu, dawnym zwyczaju eksponowania kąta?

Takich nieuświadomionych reliktów przeszłości mamy znacznie więcej.

Który ślad podlaskiej przeszłości wywarł na Panu największe wrażenie podczas badań?

Odpowiem cytatem z wydanej w 1926 roku książki Bohdana Zaborskiego pt. „O kształtach wsi w Polsce i ich rozmieszczeniu”, zresztą dostępnej w jednej z bibliotek cyfrowych. Otóż Zaborski pisał: „We wsi Łapy Kołpaki jeden z wielu Łapińskich swe kilkudziesięciohektarowe gospodarstwo rozrzucone miał aż w 1221 parcelach, nie tylko w swojej wsi, ale i w pozostałych 11 innych Łapach. W Łapach pospolite były gospodarstwa złożone z 600‐800 parcel. (…) Widzieliśmy pod Mławą najwęższe parcele po ok. 1 m szerokości”. Wyobraża Pan to sobie? Przecież to trzeba zgłosić do Księgi Rekordów Guinnessa! Zresztą właśnie do tego zachęcam studentów. Bo oni powinni, wręcz muszą nauczyć się dostrzegać kulturowe, przestrzenne i technologiczne unikaty kształtujące naszą regionalną tożsamość oraz umieć się nimi szczycić, a nie ich wstydzić.

A plany na najbliższą przyszłość?

Jeszcze nie zdradzę. Ale nowe wątki są coraz ciekawsze.

Autor

JAROSŁAW SZEWCZYK, dr hab. inż. arch., prof. PB
Pracownia Urbanistyki i Planowania Przestrzennego, Wydział Architektury, Politechnika Białostocka

Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej (1996), później doktorant (2006) i habilitant (2012) na Politechnice Warszawskiej, naukowo pasjonat ludowych i nietypowych sposobów budowania, ludowego zduństwa i ciesielstwa, autor 13 książek i około 200 innych publikacji (stan na początek 2021 roku). W dydaktyce zwolennik nauczania przez inspirację. Prywatnie okazjonalny maratończyk.

Autor

dr hab. inż. arch., prof. Jarosław Szewczyk